27 grudnia 2013

I tak nastąpił koniec roku




Kończy się rok 2013. Zaskakujący, jednocześnie niezmienny i zaskakujący i ... i tak strasznie bolesny. Można o nim powiedzieć wiele, ale żadne słowa nie wytłumaczą tego co się stało. Nie pomogą zrozumieć ani siebie z przeszłości ani też nieprzewidywalnego obrotu wypadków. Dlaczego strach nic za sobą nie przyniósł? Dlaczego to co najważniejsze wydaje się takie oczywiste? Dajemy się oszukać złudnemy poczuciu niezmienności i stałości wszystkiego co tak bardzo cenne. Można powiedzieć, że to normalne, bo przecież zamartwianie się zabrało by nam życie. Czy owa 'normalność" zmienia coś jednak w obliczu straty? Niestety nie, nie dla mnie przynajmniej. Jak przez to przejść a nie zwariować, kiedy otworzyć skrzynie ze środka serca i wypuścić to wszystko co instynkt przetrwania każe gromadzić na bezpieczniejsze czasy? I jak w całej tej dezorientacji nie schować się gdzieś w ciemności przed nadchodzącym nieubłaganie 2014? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz