27 grudnia 2013

I tak nastąpił koniec roku




Kończy się rok 2013. Zaskakujący, jednocześnie niezmienny i zaskakujący i ... i tak strasznie bolesny. Można o nim powiedzieć wiele, ale żadne słowa nie wytłumaczą tego co się stało. Nie pomogą zrozumieć ani siebie z przeszłości ani też nieprzewidywalnego obrotu wypadków. Dlaczego strach nic za sobą nie przyniósł? Dlaczego to co najważniejsze wydaje się takie oczywiste? Dajemy się oszukać złudnemy poczuciu niezmienności i stałości wszystkiego co tak bardzo cenne. Można powiedzieć, że to normalne, bo przecież zamartwianie się zabrało by nam życie. Czy owa 'normalność" zmienia coś jednak w obliczu straty? Niestety nie, nie dla mnie przynajmniej. Jak przez to przejść a nie zwariować, kiedy otworzyć skrzynie ze środka serca i wypuścić to wszystko co instynkt przetrwania każe gromadzić na bezpieczniejsze czasy? I jak w całej tej dezorientacji nie schować się gdzieś w ciemności przed nadchodzącym nieubłaganie 2014? 

26 października 2013

W czarnej dolinie
Gdzie krucza rzeka
Siedzi ten duch
Na nic nie czeka

Na promyk słońca
Na złudny deszcz
Nic już nie szuka
Ty to wiesz

W złotej klepsydrze
sypie się piach
od ilu ziaren
nie ma już nas 

28 września 2013

Biblioteka w klasztorze na Strahowie



   



      Jedno z najpiękniejszych miejsc jakie dane mi było zobaczyć na własne oczy. Będąc tam trudno się nie zachwycić pełnowymiarowością  odczuwania książek. Oddziaływanie na wszystkie zmysły sprawia, że poniekąd można zatracić się bez reszty w tych pięknych salach i niesamowitych eksponatach.

     Z pozoru prezentowane tam oprawy mogą się oczom wydawać zwyczajne, wręcz na dzisiejsze czasy nieciekawe jednak.... No właśnie jednak - wpatrując się w delikatne linie tłoczone ręcznie w XII wieku, wciągając do płuc zapach prawdziwej historii, odczuwając na skórze delikatny chłód muru postawionego niemal tysiąc lat temu, słysząc gdzieś, lekko już z oddali, hołdy podziwu dla architektury wyrażane przez wiele narodów, na języku wyczuwając nikły smak kurzu zmieszany z kwaśnym posmakiem upływającego czasu ... Wtedy właśnie to co pozornie nudne lub nie dość skomplikowane by wzbudzać większe doznania estetyczne zaczyna emanować magią. Mocą tak niesamowitą, że trudno się jej oprzeć, nie sposób wręcz uchronić się przed nią, z resztą po co. Wpuszczona choć na chwile w zakamarki umysłu leczy wyobraźnie działa na duszę, może nawet zsyła coś w rodzaju natchnienia w postaci pytań o zamierzchłe czasu? Co słyszały te mury? Na kogo spoglądały z poczuciem wyższości postacie naniesione na pięknie zdobione sufity? Czyj dotyk pamiętają oprawione w skórę woluminy? Kim był człowiek, który setki lat temu stał tu gdzie ty teraz stoisz? Kolejne drzwi w wielkim domu ludzkiej wyobraźni otwierają się na nowo przypominając o sobie, popychając do wędrówki w głąb własnych marzeń sennych. 

     Piękno tego miejsca wręcz zwala z nóg, a niedosyt odczuwać można nawet po 5, 10 czy 15 min wpatrywania się w główne sale, bo jak stwierdziła pewna angielska turystka, nieznajoma towarzyszka mych kontemplacji jedno czy dwa spojrzenia to za mało. 

    Zaskoczyć może tak dziwaczny opis zabytku, być może zbyt okraszony patosem, napompowany. Swoimi oczami chce to jednak widzieć właśnie tak. Zapisać swoje emocje w zwolnionym tempie, poczuć je ponownie. A co do przesady - czego innego spodziewać się można po kimś o tak wielkiej słabości do pięknych bibliotek?

    

26 września 2013

Magia słowa

    Wyświechtane zdaje się być stwierdzenie, że słowo pisane niesie w sobie magię. Zdaje się być to oczywistością samą w sobie, o której wypowiadanie się jest banałem. No cóż, niech będzie - jestem banalna, prawdę mówiąc nie szczególnie mi to przeszkadza. Uczucie wolności, ulgi i nikłej choćby kontroli nad emocjami jakoś mi rekompensuje ten chwilowy (mam taką nadzieję, choć nie będę w tym względzie zapewne zbyt obiektywna) brak oryginalności.
      W tym miejscu powstaje więc pamiętnik czytelniczki, ale i autorki. Niespełnionej literatki szukającej siebie pośród kłębiących się myśli i zwykłej miłośniczki książek w jednej postaci ukrytej po drugiej stronie szklanego ekranu (na szczęście nie ma on z lustrem za dużo wspólnego).